Wyprawa marzeń – cel: Stelvio

Przełęcz Stelvio 2758 m n.p.m – kolarska ikona. Druga najwyższa przełęcz w Europie. Marzenie każdego kolarza. To właśnie zdobycie tej przełęczy było głównym celem naszej wyprawy do Włoch.

Wyruszyliśmy 4 sierpnia wczesnym rankiem załadowanym po brzegi busem. Szóstka śmiałków marząca o wspaniałej przygodzie. Najstarsza siedemnastoletnia Oliwia Bylińska – nasza utalentowana juniorka. Wiktor Jacewicz – 16-letni junior młodszy tegorocznych Mistrzostw Polski. Dwóch zawodników Suwalskiej Szkółki Kolarskiej – 13-letni Janek Pawluczyk i o rok starszy Michał Dębski. W wyprawie brał też udział tata Michała – Krzysztof Dębski oraz trener Dariusz Tasior.

Męcząca podróż do Włoch zajęła nam ponad dobę. Rozbijamy namioty na kempingu w Prato Allo Stelvio i z „marszu” ruszamy na rekonesans podjazdu pod Stelvio.

Merano – rozgrzewka przed wielkim wyzwaniem

Celem kolejnego dnia było urocze miasteczko Merano. W szybkim tempie pokonujemy dzielące nas od niego 50 km. Zwiedzanie jednego z najsłynniejszych kurortów Europy idzie nam bardzo szybko, choć piękne pałacowe ogrody są zamknięte dla ruchu rowerowego.

Powrót do bazy był trochę trudniejszy – droga cały czas wspinała się lekko pod górę. Potraktowaliśmy ją jako rozgrzewkę przed najważniejszym punktem naszej wyprawy.

Wyzwanie – zdobycie Stelvio

W czwartek 7 sierpnia wyruszyliśmy w stronę przełęczy Stelvio. Czekał na nas trudniejszy podjazd od strony wschodniej – ponad 25 km drogi o średnim nachyleniu 7,4%, a maksymalnym 12%. Aż 48 ponumerowanych zakrętów tworzących charakterystyczne serpentyny.

Trudy wspinaczki rekompensowały nam zapierające dech w piersiach widoki. Po 3 godzinach jazdy i pokonaniu 1800 metrów przewyższenia zdobywamy królową alpejskich przełęczy – Stelvio.

Zmęczenie szybko ustępuje miejsca radości. Rokoszujemy się pięknymi widokami celebrując nasze wielkie zwycięstwo. Udało się. Stoimy na Stelvio – dachu Giro de Italia. Najwyższym punkcie tego wyścigu zwanym Cima Coppi na cześć słynnego włoskiego kolarza Fausto Coppiego, przy którego monumencie robimy sobie pamiątkowe zdjęcie.

Zjazd do Szwajcarii – emocje na granicy

Na przełęczy panuje duży ruch – setki kolarzy i motocyklistów z całej Europy. Jest tu też spory bazarek z pamiątkami. Żegnamy się z przełęczą i ruszamy w dół z prędkością dochodzącą do 60 km/h.

Po kilku kilometrach zatrzymujemy się na granicy włosko-szwajcarskiej. Przed nami trudny i niebezpieczny zjazd wąską, krętą drogą aż do urokliwego, szwajcarskiego miasteczka Santa Maria. Powrót do Włoch to już droga o mniejszym nachyleniu.

Wszyscy bezpiecznie docieramy do naszej bazy w Prato Allo Stelvio i dopiero tu dociera do nas, czego dokonaliśmy.

Ostatni etap – przełęcz Resia i zatopiona wieża

Ostatniego dnia naszej wyprawy wybraliśmy się na przełęcz Resia 1455 m n.p.m. Tuż przed przełęczą znajduje się urokliwe jezioro, powstałe po wybudowaniu zapory i podniesieniu poziomu wody o 22 metry. W dolinie znajdowała się wioska – pozostałością po jej zatopieniu jest wystająca z tafli wody wieża kościoła.

Miejsce to stało się atrakcją turystyczną, tłumnie odwiedzaną przez turystów z całej Europy.

Podsumowanie wyprawy

Podsumowując naszą wyprawę w Alpy, możemy z całą pewnością stwierdzić, że wszystkie jej cele zostały osiągnięte. Była to niesamowita przygoda – połączenie treningu kolarskiego, turystyki i wakacyjnego odpoczynku.

Mimo dużej intensywności nikt nie czuł się zmęczony. Codzienna regeneracja na basenie pozwalała szybko odzyskać siły. Dobry humor i świetna zabawa towarzyszyły nam od pierwszej do ostatniej minuty tej niezapomnianej wyprawy.

Podziękowania

Przy organizacji wyprawy wsparł nas Jacek Leonowicz, właściciel sklepu rowerowego Góra Rowerska. Do dyspozycji otrzymaliśmy dwa rowery szosowe firmy Scott oraz spory pakiet części zamiennych. Przy zdobywaniu Stelvio energii dostarczały nam batony i żele ufundowane przez Jacka – serdecznie dziękujemy.

Koszty dojazdu do Włoch pokryła firma Transport ciężarowy Edmund Waszkiewicz spółka z o.o., dzięki czemu mogliśmy w pełni skupić się na przygotowaniach i realizacji wyprawy.

W wyprawie używaliśmy też rowerów zakupionych w ramach Programu Klub 2025.