Zazwyczaj na zawody udajemy się w dość licznym składzie. Tym razem było zupełnie inaczej. Będzie to relacja z jednych zawodów jednego zawodnika. Paweł Grzyb to czołowy zawodnik MTB Suwałki. Do sukcesów doszedł ciężką pracą i determinacją. O tym jak jest ambitny świadczy konsekwencja treningowa. Paweł postanowił zakończyć tydzień regeneracyjny zawodami. Jego wybór padł na Tur de Bielsk wyścig organizowany przez Bielską Inicjatywę Rowerową w Bielsku Podlaskim. Nikt inny z MTB Suwałki się na te zawody nie wybierał, więc Paweł postanowił pojechać sam. Oto jego relacja:

Postanowiłem zakończyć tydzień regeneracyjny jakimiś zawodami. 15 czerwca Maratonu Kresowego akurat nie było, zatem musiałem szukać czegoś innego. Wybór padł na Tur the Bielsk Połączenie komunikacyjne do Bielska w miarę. Pobudka o 4 rano i 4:55 wyjazd z Suwałk. Na miejsce docieram o 9:00 2h do startu. W biurze zawodów wszyscy mili i pomocni. Nawet Pan od pomiaru czasu sam zamontował mi na rowerze numerek startowy. Start punktualnie, przejazd honorowy przez Bielsk 15km/h. Spać się zachciało, biorę żel, ale coś słabo pomaga. W końcu start ostry po kilku km. Noga jakoś nie idzie, ale jakoś cisnę. Zdekoncentrowany jestem i na 9km trasy jadąc na kole innemu zawodnikowi wpadam rozpędzony w błoto koło się zalepia, nie mogę opanować kierownicy i niestety wykonuję piękny lot przez kierownicę. Fart chciał, że sam lot i lądowanie było całkiem przyjemne i miękkie, natomiast zawodnik jadący za mną uderzył we mnie jak już leżałem. Efekt – on zrobił OTB, a moja lewe udo całe zbite. Po honorowym przejeździe jeszcze się nie rozgrzałem i niestety zbity na zimno mięsień mocno bolał. Zakładam łańcuch, jakoś się zbieram. Prawie wszyscy już znikają na horyzoncie. Lewa noga cała spuchnięta nie chce podawać. Prawą tylko naciskam na pedał, a lewa się kręci. Trochę zawodników wyprzedam, ale czołówka już odjechała. Dużą część trasy pod wiatr jadę sam. Na 30km dogania mnie Bartek, który pomylił trasę. Podkręcamy tempo, ale tylko prawą nogą za dużo zrobić nie można. Kogoś tam podgonimy i jedziemy we 4. Na podjeździe zostaję już tylko z Bartkiem. Przed nami na horyzoncie jadąca czwórka zawodników . Bartek ostro nagina, ale ja nie mam siły dać zmiany. Dojeżdżamy tak na metę za grupką już się nie ścigając. Wynik 6 Open i 3 w kat M-20. Podsumowując – start słabiutko i jeszcze poobijany . Organizacja perfekt. Nigdy nie jadłem tak smacznego makaronu na mecie. Prowadzący pełna profeska, muzyka super, bufety obficie wyposażone, dekoracja co do minuty. Wpisowe 0zł i jeszcze torba gadżetów z T-shirtem gratis. Fajne zawody warto było pojechać.

Młodzi ludzie mają różnorodną hierarchię wartości. Wszyscy jednak podziwiają indywidualności, które swą postawą wyróżniają się. Paweł mimo młodego wieku twardo stąpa po ziemi i konsekwentnie realizuje swoje plany. Możemy go śmiało postawić za wzór do naśladowania dla najmłodszych adeptów kolarstwa.